środa, 11 czerwca 2014

Prolog

Wieczór. Lou spóźnia się jak zawsze, a ja siedzę w stosie książek i zeszytów. Norma. Próbuje opanować cały materiał, ale z trudnością mi to przychodzi. Co chwile spoglądam na zdjęcie Sofie, a po chwili przenoszę wzrok na białą mikrofalówkę, przez którą słyszę moją córeczkę. Obudził się i wydaje z siebie słodkie dźwięki. Nie mam ochoty się uczyć. Usłyszałam jej płacz, jej nagły płacz. Szybko rzucił w bok notatki i pośpiesznym ruchem pobiegłam do jej pokoiku prześlicznie urządzonego przeze mnie i moją mamę. Biało- liliowe ściany, dopasowywały się do białych mebelków. Tworząc uroczy pokoik. Przybliżyłam się do kołyski, która znajdowała się na środku, gdzie ujrzałam jej twarzyczkę. Nie mogę uwierzyć że jest tak bardzo do niego podobna, żeńska wersja jej ojca... Zielone zapłakane oczy i te najpiękniejsze na świecie urocze dołeczki. Kiedy ujrzała mnie od razu zmieniła wyraz swojej małej buziuni. Teraz na niej znajduje się wielki uśmiech, który ukazuję urocze dołeczki. Nie mogę się nią na cieszyć, tak bardzo ją kocham. Lekko przejechałam po jej jedwabistym policzku kciukiem. 
- Moje maleństwo - obdarzyłam ją wielkim zatroskanym matczynym uśmiechem. Tak, mam siedemnaście lat i jestem matką tego tu oto najpiękniejszego na świecie bobasa. Jestem z tego dumna i nigdy w życiu bym nie cofnęła mojego wyboru by ją zatrzymać. 
Otuliłam jej malutkie ciałko różowym kocykiem, dając jej bezpieczne ciepło. Po czym ruszyłam w stronę kuchni. Nasłuchiwałam czy czasem nie płaczę, ale nic po za jej gaworzeniem nie słyszałam. Otworzyłam lodówkę, wyciągając z niej plastikową buteleczkę z mlekiem. Odkręcając wcześniej górną część, włożyłam do mikrofalówki nastawiając odpowiednią temperaturę. Spojrzałam przez kuchenne okno wyglądając na pustą ulicę. Z tylnej kieszeni moich szarych dresów wyciągnęłam telefon sprawdzając czy ktoś napisał. Na ekranie pojawił mi się znaczek koperty, który oznaczał że mam sms`a. Weszłam w wiadomości i pierwsze co zawitało mnie sms od Lou:

Sobota, 20:19
Nadawca:  Lou
Odbiorca:  Nora
" Bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam za spóźnienie. Lecz aktualnie jestem w korku. Wszystko w porządku ? :) / Pan i władca Louis Tomlinson "

Postanowiłam odpisać, lecz gdy zaczęłam pisać, okrutna mikrofalówka zaczęła wydawać głośne znaki iż mleko jest gotowe. Położyłam komórkę na blat i otworzyłam mikrofalówkę. Lecz za nim wyciągnęłam butelkę spojrzałam odruchowo w tył. Zamurowało mnie, przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a w oczach zaczęły zbierać się słone łzy. Nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, przez strach i dłoń Harre`go na moich ustach. Tak samo nie wykonalny był żadnym ruch, gdyż moje ciało zostało przygwożdżone do blatu. Bałam się, tak cholernie się bałam. Próbowałam pisnąć, ale moja próba została ukarana przez żelazny uścisk na moim nadgarstku. 
- Cśiii.. Cśiii! Zamknij się! - z ledwością odepchnęłam chłopaka. W jednej sekundzie z jego bluzy została wyciągnięta broń. Zastygłam w miejscu. Celował w prost na mnie. Na domiar złego Sofie wyczuła coś złego i zaczęła histerycznie płakać, zwracając uwagę chłopaka. Przybliżył się i chwycił moją twarz jedną ręką, unosząc ją do góry by moje oczy spotkały się z jego niebezpiecznymi zielonymi oczyma. Jego wzrok był szaleńczy.
- Zabieram dziecko i ciebie - odezwał się swym ochrypłym i niezbyt przyjemnym tonem



Autorka: Cześć, mam już prolog, przepraszam że krótki. No ale ważne że jest ;)
Zapraszam do komentowania, bardzo mnie motywuje. 

Bohaterowie

Nora Harmon (17 lat) :



Harry Styles (21 lat):



Louis Tomlinson (18 lat):

Paulin Roben (17 lat):

Victoria Harmon (38 lat):


Obserwatorzy